Wycieczka SWAP do Polski

W związku z odsłonięciem w Stalowej Woli pomnika "Patrioty" - autorstwa mistrza Andrzeja Pityńskiego, Zarząd Okręgu 2. SWAP postanowił zorganizować we wrześniu b.r. wycieczkę do Polski. Komendant Okręgu 2. kol. Antoni Chrościelewski wpadł na pomysł, aby przy tej okazji zorganizować również wyjazd do Katynia i Smoleńska. W przygotowaniach do tej dalekiej wyprawy najtrudniejszym problemem okazało się uzyskanie wiz rosyjskich i  białoruskich. Wielce pomocną w ich uzyskaniu okazała się koleż. Mimi Włodarczyk - córka wice komendanta Okręgu 2. SWAP Jerzego Włodarczyka, która swój wolny czas poświęciła na wypełnianie skomplikowanych wniosków wizowych i osobiście zanosiła je do placówek dyplomatycznych: rosyjskiej i białoruskiej. 
 

Przylot do Polski i wyjazd do Stalowej Woli

Część uczestników wycieczki poleciała do Polski indywidualnie i to z pewnym wyprzedzeniem, ponieważ chcieli dłużej pobyć ze swoimi rodzinami. Zasadnicza część grupy wylądowała na lotnisku im. Fryderyka Chopina w Warszawie w sobotę 10 września 2011 r. Nie obyło się bez przygód: samolot z Nowego Jorku przyleciał z 2-godzinnym opóźnieniem i na dodatek okazało się, że nie doleciał bagaż komendanta Okręgu IV SWAP kol. Zbigniewa Rostkowskiego. Po złożeniu stosownych reklamacji, cała grupa udała się do oczekującego w pobliżu autokaru, który specjalnie po naszą grupę przyjechał ze Stalowej Woli. Do grupy z Nowego Jorku dołączyli koledzy i koleżanki, którzy w Polsce przebywali już od pewnego czasu.  Warszawa przywitała nas wspaniałą, słoneczną pogodą. W drodze zatrzymaliśmy się na obiad w gustownej karczmie "Jakub", gdzie mogliśmy skosztować znakomite polskie potrawy. Do Stalowej Woli przyjechaliśmy już w nocy. W hotelu "Stal" wszystko jednak było przygotowane dla nas, włącznie z późną kolacją. W hotelu czekali na nas dwaj koledzy ze SWAP, którzy byli w odwiedzinach u swoich rodzin: kol. Michał Lasek - komendant Placówki 36 w Passaic, NJ, oraz Adam Kieloch - członek Pl. 51 w Jersey City, NJ. Po zakwaterowaniu i kolacji, niektórzy z nas poszli na nieodległy plac przy alei Komisji Edukacji Narodowej, gdzie stał oświetlony dopiero co zmontowany pomnik "Patrioty". Monument na tle czarnego nieba prezentował się wspaniale i robił niesamowite wrażenie. Ku naszemu miłemu zaskoczeniu przed pomnikiem pojawiła się para nowożeńców, która na tle "Patrioty" zrobiła sobie pamiątkowe zdjęcia. Miejmy nadzieję, że w jej ślady pójdą inne pary i stanie się to miejscową tradycją. Z zainteresowaniem słuchaliśmy komentarzy licznie gromadzących się pod pomnikiem, mimo późnej pory, mieszkańców Stalowej Woli. Opinie były różne, ale w zdecydowanej większości pozytywne. 
 

Pobyt w Stalowej Woli. Odsłonięcie i poświęcenie pomnika "Patrioty". 

W niedzielę rano, 11 września udaliśmy się do pobliskiego kościoła na niedzielną Mszę św. Do świątyni weszliśmy w zwartej grupie w organizacyjnych ubiorach, co wywołało duże zainteresowanie zgromadzonych wiernych. Na zakończenie Mszy św. uczestnik naszej wycieczki, ks. Stanisław Leśnikowski z Passaic, wygłosił wspaniałą, patriotyczną mowę nawiązując do najtragiczniejszych kart najnowszej historii Polski, m. in. zbrodni katyńskiej, której niektórzy polscy politycy odmawiają miana ludobójstwa. 

Po Mszy św. mieliśmy okazję zwiedzić miejscowe Muzeum Regionalne, które znane jest w Polsce z wielu interesujących ekspozycji. Naszą uwagę przykuła wystawa obrazująca dorobek bardzo popularnego przed wojną artysty plastyka Stefana Norblina, który okres II wojny światowej spędził w Indiach, gdzie stworzył wiele wspaniałych dzieł, a w latach powojennych aż do śmierci tworzył w Stanach Zjednoczonych.

Po obiedzie przejechaliśmy na Plac Piłsudskiego, gdzie przed Miejskim Domem Kultury kilkusetosobowa (!) grupa uczniów z miejscowych szkół zatańczyła wspólnie poloneza, a później wspólnie ze stalowowolskimi chórami i licznie zgromadzonymi widzami odśpiewali patriotyczne i żołnierskie pieśni.

Kolejnym punktem programu, jaki władze miasta Stalowej Woli przygotowały dla gości z Ameryki był przejazd bryczkami w asyście husarii i oddziału kawalerii z okresu międzywojennego w rejon skrzyżowania ulicy Komisji Edukacji Narodowej i Alei Jana Pawła II, gdzie przed pomnikiem "Patrioty" około 5 tys. mieszkańców miasta oglądało paradę i popisy zręczności husarzy i kawalerzystów. Po przemówieniu prezydenta miasta Andrzeja Szlęzaka, głos zabrał autor pomnika mistrz Andrzej Pityński, który powiedział m.in. - Moim pragnieniem jest, aby ta rzeźba była kompasem dla młodych Polaków w ich życiu. Chcę, żeby czuli się zawsze Polakami, tak jak ja cały czas czuję się Polakiem tam w Ameryce.

W imieniu fundatorów pomnika głos zabrał komendant Okręgu 2. SWAP Antoni Chrościelewski, który powiedział, że pomnik "Patrioty" ofiarowany dla miasta Stalowej Woli - symbolu życia gospodarczego II Rzeczypospolitej - jest wyrazem uznania i szacunku dla miejscowej społeczności, która w czasie II wojny światowej i w okresie powojennym wykazała się wielkim patriotyzmem, walcząc z hitlerowskim i sowieckim okupantem, polskim UB i  ukraińskimi nacjonalistami. Na koniec komendant Chrościelewski stwierdził, że ufundowanie pomnika "Patrioty" będzie z pożytkiem nie tylko dla nas weteranów, nie tylko dla młodzieży, ale i dla przyszłych pokoleń.

Po wygłoszeniu krótkiego przemówienia Antoni Chrościelewski udekorował osoby, które najbardziej przysłużyły się przy budowie pomnika. SWAP-owskie odznaczenia otrzymali: Andrzej Szlęzak - prezydent Stalowej Woli, płk Leszek Stępień - Wojskowa Komenda Uzupełnień Nisko, inspektor Mirosław Pawełko - komendant Policji ze Stalowej Woli, Lucyna Mizera - dyrektor Muzeum Regionalnego w Rozwadowie, Zygmunt Cholewiński - wicemarszałek województwa podkarpackiego i Marek Gruchota - dyrektor Miejskiego Domu Kultury w Stalowej Woli.

Do odsłonięcia pomnika "Patrioty" zaproszeni zostali: Antoni Chrościelewski- komendant Okregu 2. SWAP oraz zwyciężczyni konkursu "Patriotyzm" Martyna Czaja ze Szkoły podstawowej nr 11 w Stalowej Woli, którzy wspólnymi siłami przy aplauzie wielotysięcznej publiczności ściągnęli przewieszoną przez monument wielką biało-czerwoną szarfę. 

Na wyraźne życzenie weteranów ze SWAP ks. Stanisław Leśnikowski, mimo wcześniejszych oporów ze strony organizatorów, dokonał aktu poświęcenia "Patrioty". Poprzedzone to zostało krótką modlitwą i słowem skierowanym do kilkutysięcznej rzeszy widzów.  - Żebyśmy pamiętali, że za wolność trzeba płacić ofiarą, często nawet i swojego życia, i bądźmy na to przygotowani. Ofiara, prawda jest niestety naszym obowiązkiem, jako katolików i jako Polaków - powiedział ks. Leśnikowski. W tym kontekście przypomniał też błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszko, który zginął zamordowany przez komunistów za wolność i prawdę. 

Po apelu poległych, wygłoszonym przez kpt. Piotra Sobieskiego, pododdział żołnierzy oddał salwę honorową. Był to ostatni punkt programu okazałych uroczystości, jakie miasto Stalowa Wola zorganizowała z okazji odsłonięcia i poświęcenia "Patrioty". Scenariusz uroczystości nawiązywał do rocznicy Victorii Wiedeńskiej z 12 września 1683 r. Miejscowe media szeroko komentowały to wydarzenie, które przeszło już do historii miasta Stalowej Woli. Uroczystości te zauważyła ogólnopolska stacja telewizyjna TVN nadając, jako jedyna, krótką relację z odsłonięcia "Patrioty". We wszystkich tych relacjach unikano jak ognia słowa "pomnik", zastępując go swoistym terminem: "rzeźba". Jednak fundatorzy ze SWAP dobrze wiedzieli, na jaki cel przeznaczyli swoje fundusze. Dla weteranów z Ameryki dotkliwy był brak przedstawiciela Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych oraz delegacji miejscowych organizacji kombatanckich, których w oficjalnych zaproszeniach na uroczystość nie uwzględniono lub wysłano takowe zbyt późno. 

Pod względem logistycznym grupa weteranów ze SWAP została znakomicie przyjęta przez miasto Stalowa Wola. Transport, zakwaterowanie, posiłki jak i imprezy towarzyszące dostosowane były do wieku weteranów i ich oczekiwań. Serdecznie dziękujemy! 

--------------------------------------------------------------------------------------

W poniedziałek, 12 września 2011 r., po śniadaniu opuściliśmy Hotel STAL, gdzie byliśmy zakwaterowani na czas pobytu w Stalowej Woli, i pojechaliśmy autokarem do Muzeum Centralnego Okręgu Przemysłowego, mieszczącego się w jednej z autentycznych, przedwojennych hal produkcyjnych. Po niezmiernie interesującej ekspozycji oprowadzał nas sam burmistrz Stalowej Woli, Andrzej Szlęzak. Zdaniem piszącego te słowa, Muzeum COP-u powinni obowiązkowo zwiedzić wszyscy studenci historii i naukowcy zajmujący się dziejami gospodarczymi II Rzeczypospolitej. 

Pobyt w Muzeum COP-u był ostatnim punktem zwiedzania Stalowej Woli. Przed wyjazdem z miasta przejechaliśmy po raz ostatni przed pomnikiem "Patrioty". Ku naszemu miłemu zaskoczeniu zauważyliśmy, jak jakiś maluch pod bacznym okiem swojej mamy starał się oczyścić z kurzu cokół pomnika. Widok ten całkowicie rozczulił nasze panie.

Po opuszczeniu Stalowej Woli skierowaliśmy się na Sandomierz, piękne staropolskie miasto położone na obu brzegach Wisły. Zwiedzanie starego miasta położonego na wysokiej skarpie było prawdziwą przyjemnością, a widoki niezapomniane. Część naszej grupy zwiedziła udostępnione dla turystów podziemia, liczące sobie kilka wieków. Dolna część miasta w znacznej mierze podniosła się już ze zniszczeń spowodowanych przez katastrofalną powódź w maju 2010 r. 

Z Sandomierza pojechaliśmy do pobliskiego Baranowa, gdzie w restauracji "Magnackiej", w słynnym renesansowym zamku, spożyliśmy pyszny obiad. Po obiedzie ruszyliśmy w drogę do Warszawy. Do celu dotarliśmy już w nocy. W hotelu IBIS przy ul. Muranowskiej, gdzie mieliśmy zarezerwowane noclegi, okazało się, że na kol. Zbigniewa Rostkowskiego (komendanta Okręgu IV SWAP) czekał zagubiony w czasie lotu bagaż. Po serdecznym pożegnaniu naszej pilotki ze Stalowej Woli, wszyscy udali się na zasłużony odpoczynek.
 

Pobyt w Warszawie

Ranek 13 września przywitał nas piękną pogodą. Po śniadaniu, pojechaliśmy do Archiwum Akt Nowych, gdzie mieliśmy okazję zobaczyć szereg przedmiotów znalezionych na miejscu katastrofy smoleńskiej (10.IV.2010 r.) m. in. wieniec, który prezydent RP Lech Kaczyński zamierzał złożyć na grobach oficerów polskich zamordowanych w Katyniu w 1940 r. Obejrzeliśmy też szereg dokumentów i zdjęć dotyczących gen. Józefa Hallera.

Pobyt w Archiwum Akt Nowych możliwy był dzięki inicjatywie dwóch archiwistów, pracowników tej szacownej instytucji, którzy swego czasu przebywali w Nowym Jorku: dr Mariusza Olczaka i dr Dariusza Wierzchosia (pomagał przy porządkowaniu i opracowywaniu archiwum SWAP).

Z Archiwum Akt Nowych pojechaliśmy do kościoła św. Jana Bożego, znajdującego się w pobliżu naszego hotelu, gdzie w przykościelnej sali mieliśmy spotkanie z b. ministrem Antonim Macierewiczem - przewodniczącym zespołu parlamentarnego ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej, który po bardzo interesującym wystąpieniu przekazał na ręce komendanta Okręgu 2. SWAP kol. Antoniego Chrościelewskiego, egzemplarz Białej księgi katastrofy smoleńskiej. Po spotkaniu, towarzyszący naszej grupie ks. Stanisław Leśnikowski odprawił w kościele Mszę św. w intencji wszystkich ofiar tragedii smoleńskiej z 10. IV. 2011 r. 

Wieczorem udaliśmy się na uroczystą kolację, którą dla naszej grupy - członków SWAP z Ameryki, wydał minister Jan Ciechanowski - p.o. Kierownika Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych. W czasie tego miłego spotkania minister J. Ciechanowski otrzymał od delegacji SWAP pamiątkowy medal autorstwa mistrza Andrzeja Pityńskiego, upamiętniający czyn zbrojny Polonii amerykańskiej w latach 1917-1920. Natomiast p. Franciszka Gryko - długoletnia pracownica Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, wielce pomocna dla SWAP przy załatwianiu wielu spraw dotyczących weteranów, została odznaczona Medalem Paderewskiego.

Późnym już wieczorem powróciliśmy do hotelu. Transport na czas pobytu w Warszawie zapewnił nam w większości Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, za co składamy w tym miejscu serdeczne podziękowanie.

***

Kolejny dzień pobytu w stolicy Polski (14 września) rozpoczęliśmy od spotkania  z gen. Leszkiem Soczewicą - b. attache wojskowym w Waszyngtonie, który specjalnie przyjechał do Warszawy, aby spotkać się ze znajomymi ze SWAP. Był to bardzo miły gest z jego strony. Na pamiątkę otrzymał od nas książkę pt. Weterani polscy w Ameryce do 1939 roku.

Po tym miłym spotkaniu pojechaliśmy do Muzeum Powstania Warszawskiego. Ta nowoczena placówka muzealna zainteresowała wszystkich uczestników naszej wycieczki, zwłaszcza b. powstańców warszawskich: Henryka Kaweckiego - komendanta Placówki 111 SWAP w New Britain, CT; oraz Danutę Szlajmer - wice komendanta Placówki 123 SWAP w Nowym Jorku. Po zwiedzeniu muzeum kol. Henryk Kawecki zażyczył sobie, że chce mieć zdjęcie przy pamiątkowym dzwonie gen. Antoniego Chruściela "Montera".

Z Muzeum Powstania Warszawskiego pojechaliśmy wojskowym autokarem do jednostki specjalnej Wojska Polskiego - "GROM", gdzie po przywitaniu z dowództwem jednostki, delegacja SWAP złożyła kwiaty pod pomnikiem "Cichociemnych spadochroniarzy Armii Krajowej" poległych w czasie II wojny światowej i zamordowanych przez UB i NKWD w latach powojennych.

W czasie obiadu była okazja do bezpośrednich rozmów z oficerami "GROM-u". Pytań było wiele, ale nie na wszystkie otrzymaliśmy odpowiedzi, ponieważ tajemnica wojskowa ma swoje wymogi. Po smacznym posiłku cała nasza grupa została zaproszona do zwiedzenia bardzo interesującej izby pamięci, obrazującej działania grup specjalnych Wojska Polskiego w czasie II wojny światowej oraz w różnych misjach wojskowych po upadku komunizmu w Polsce, m. in. w Kosowie, Iraku i Afganistanie. W sali kinowej obejrzeliśmy dokumentalny film ukazujący "drogę przez mękę", przez którą musiał przejść każdy żołnierz, zanim wszedł w skład elitarnej jednostki "GROM". 

Pożegnanie z oficerami "GROM-u" było po żołniersku krótkie i serdeczne. Dla nas było to wydarzenie wyjątkowe, ponieważ znaleźć się na terenie najlepszej jednostki specjalnej WP, nie jest sprawą łatwą do załatwienia. Dzięki życzliwości dowództwa "GROM-u" zostaliśmy zawiezieni pod pomnik Czynu Zbrojnego Polonii Amerykańskiej, który ufundował SWAP i Polonia Amerykańska w 1998 r. Niestety, zauważyliśmy, że utrzymanie porządku pod pomnikiem pozostawia wiele do życzenia. W kanałach pod ścianami cokołu zalegają od dawna niesprzątane śmieci, a chłopcy na deskorolkach traktują elementy płyt z otoczenia pomnika, jako tor przeszkód dla swoich zabaw i nikt im w tym nie przeszkadza. Weterani ze SWAP zmuszeni byli zwrócić im uwagę, aby zmienili miejsce swoich harców, ponieważ chcą pod pomnikiem złożyć kwiaty. Przykre, ale prawdziwe.

Po powrocie do hotelu uczestnicy wycieczki mieli wreszcie czas wolny, który wykorzystali m. in., na odwiedziny znajomych i przyjaciół mieszkających w Warszawie.
 

Wyjazd do Smoleńska i Katynia

Czwartkowe przedpołudnie 15 września, minęło na przygotowaniach przed wyjazdem do Smoleńska. Część bagaży zostawiliśmy w hotelowej przechowalni i tylko z podręcznym bagażem o godz. 13:30 wsiedliśmy do oczekującego przed hotelem autokaru, podstawionego dla nas przez Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych. Na Dworcu Wschodnim w Warszawie dołączyli do nas pozostali uczestnicy wyjazdu, którzy byli wcześniej w odwiedzinach u swoich rodzin, oraz dwie osoby, które na stałe mieszkają w Polsce. Pojawił się też szef rosyjskiego agencji turystycznej "Warmos", przez którego załatwialiśmy nasz wyjazd do Rosji. Poinformował nas, że w Smoleńsku wszystko jest przygotowane na nasz przyjazd. Powiadomiona o tym fakcie została również miejscowa milicja. Planowo o godz. 15:20 międzynarodowym pociągiem Berlin - Moskwa wyruszyliśmy w nasza podróż na Wschód. 

Warunki podróży były dobre, ulokowali zostaliśmy w polskim wagonie sypialnym, gdzie każdy miał swoje wygodne miejsce do spania z pościelą. Obsługa wagonu na całej trasie też była polska. Pod wieczór dojechaliśmy do granicznego Terespolu, gdzie wsiedli białoruscy pogranicznicy. Ku naszemu zaskoczeniu były to ładne i miłe umundurowane funkcjonariuszki, które zebrały tylko nasze paszporty do kontroli, nie interesując się naszymi bagażami. Po przejechaniu mostu granicznego na rzece Bug, znaleźliśmy się w Brześciu. Nas pociąg skierowany został na specjalną bocznicę do wielkiej hali, gdzie z zainteresowaniem przyglądaliśmy się operacji wymiany podwozi we wszystkich wagonach. Trwało to około dwóch godzin. W międzyczasie w wagonie pojawiły się białoruskie kobiety - handlarki, które oferowały różne towary na sprzedaż: od wódki i piwa, po gorące pierogi i placki ziemniaczane. Po zmianie podwozia i zwróceniu nam paszportów pociąg ruszył w dalszą drogę na wschód. Niestety, była już noc i praktycznie niewiele można było zobaczyć z dawnych polskich Kresów Wschodnich. W tej sytuacji nie pozostało nic innego jak tylko położyć się spać. Nad ranem zbudzono nas, abyśmy mieli czas przygotować się do opuszczenia pociągu. Dowiedzieliśmy się, że już jesteśmy na terytorium Rosji. Czyżby nie było granicy białorusko-rosyjskiej? Pociąg nie zatrzymał się na tej granicy, nie było sprawdzania paszportów i w ogóle nie widzieliśmy rosyjskich pograniczników. A więc to tak wygląda tzw. Wspólnota Niepodległych Państw. 

Do Smoleńska przyjechaliśmy o godz. 6:45 rano. Po okiem miejscowych milicjantów opuściliśmy wagon, z czym były pewne kłopoty, ponieważ jeden z naszych uczestników był na wózku inwalidzkim. Przed wielkim, dobrze utrzymanym dworcem kolejowym czekał na nas autokar z biura turystycznego "Sputnik", przewodniczka mówiąca po polsku i rosyjska pilotka. Z porównaniu z piękną słoneczną pogodą w Polsce, w Smoleńsku było pochmurno i chłodno. Wszyscy musieliśmy cieplej się ubrać. Zawieziono nas na śniadanie do gustownej restauracji, położonej w lesie na obrzeżach miasta. Stamtąd pojechaliśmy do Katynia. W drodze zapytałem o możliwość dojazdu do stacji kolejowej Gniezdowo, na którą w 1940 r. przywożono transporty polskich oficerów przed ich zagładą w lesie katyńskim. Niestety, usłyszałem odpowiedź, że nie jest to możliwe z powodu remontu mostu.

Po pewnym czasie dojechaliśmy do lasu katyńskiego. Przed wejściem na teren Polskiego Cmentarza Wojennego ze zdumieniem zobaczyliśmy budowaną w wielkim tempie prawosławną cerkiew. Roboty budowlane skutecznie mąciły ciszę przynależną temu miejscu.

Tuż za wejściem główna aleja rozwidlała się: w prawo idzie się do polskiego cmentarza, w lewo do części rosyjskiej. Oczywiście, poszliśmy w prawo. Każdy z nas na swój sposób przeżywał te chwile, zwłaszcza gdy stawaliśmy w zadumie nad wielkim zbiorowymi mogiłami, kryjącymi w sobie szczątki około 4,5 tys. polskich oficerów, zamordowanych przez sowieckie NKWD w 1940 r. Nawet pogoda dostosowała się do okoliczności: było pochmurnie i zaczął siąpić drobny deszcz, tak jakby niebo płakało. Obecny z nami ks. Stanisław Leśnikowski odprawił na terenie cmentarza Mszę św. w intencji wszystkich pomordowanych w tym miejscu oficerów oraz ich rodzin, które przez ponad 50 lat nie mogły głośno mówić o swojej tragedii.

Po mszy delegacja SWAP złożyła wieniec u stóp ołtarza polowego. Na biało-czerwonych szarfach wieńca widniały napisy: "Oficerom W.P. zamordowanym w 1940 r.". "W hołdzie S.W.A.P. w Ameryce". Podobne szarfy z takimi samymi napisami zawiązaliśmy na sosnach rosnących obok dawnych dołów śmierci, obecnie oznaczonych wylanym betonem. 

Po wykonaniu pamiątkowych fotografii rozeszliśmy się po tym wyjątkowym cmentarzu, poszukując pamiątkowych tabliczek upamiętniających krewnych i znajomych oficerów, którzy zostali w bestialski sposób zamordowani w tym miejscu w 1940 r. Na prośbę kol. Michała Laska - komendanta Placówki 36 SWAP w Passaic, NJ, odnalazłem tabliczkę z nazwiskiem jego nauczyciela ze szkoły powszechnej - p.por. Włodzimierza Łańcuckiego, który we wrześniu 1939 r. był oficerem w 50 Pułku Piechoty.

Na chwilę zatrzymaliśmy się przy grobach dwóch generałów: gen. bryg. Mieczysława Smorawińskiego i gen. bryg. Bronisława Bohaterewicza. Są to jedyne imienne groby na polskim cmentarzu w Katyniu. Pozostałe groby są zbiorowymi, braterskimi mogiłami.

Po wyjściu z Polskiego Cmentarza Wojennego, skierowaliśmy się na część rosyjską lasu katyńskiego. Niestety, nie ma tam cmentarza. Na końcu alei stoi tylko wielki prawosławny krzyż, a po obu jej stronach w lesie widać wiele zapadniętych dołów, w których zdążyły wyrosnąć wielkie sosny. Szacuje się, że w tych dołach śmierci spoczywa kilkadziesiąt tysięcy zamordowanych przez NKWD w latach 30. ub. wieku obywateli sowieckich - mieszkańców Smoleńska i okolic. Nigdy jednak te doły, po upadku komunizmu, nie zostały zbadane przez władze rosyjskie. Nie przeprowadzono też ekshumacji spoczywających tam ludzkich szczątków. Ponoć nie ma na to pieniędzy, ale na budowę wielkiej cerkwi tuż obok wejścia na polski cmentarz, pieniądze się znalazły. Nawiasem mówiąc, kamień węgielny pod jej budowę wmurowali premierzy Rosji i Polski, tj. Putin i Tusk, dnia 7 kwietnia 2010 r., co można było zobaczyć na planszach przed wejściem na teren polskiego cmentarza. Wychodząc z tej strasznej nekropolii zwiedziliśmy jeszcze zorganizowane w ostatnimi czasy małe muzeum, dotyczące terroru stalinowskiego w Związku Sowieckim. W tym kontekście ukazano GUŁAG i zbrodnię katyńską. W muzeum można było obejrzeć m. in. przedmioty wydobyte z dołów śmierci w Katyniu. Przed muzeum postawiono oryginalny sowiecki wagon, którym kiedyś transportowano więźniów do syberyjskich łagrów.

Po wyjściu z polskiego cmentarza nastąpiła zdecydowana poprawa pogody, przestał siąpić deszcz, a zza chmur wyjrzało słońce. Autokarem wróciliśmy w okolice Smoleńska i podjechaliśmy w rejon miejscowego lotniska wojskowego, gdzie 10 kwietnia 2010 r. miała miejsce katastrofa lotnicza, w której zginęła elita państwa polskiego na czele z prezydentem RP Lechem Kaczyńskim. Autokar pozostawiliśmy na parkingu i pieszo udaliśmy się w miejsce gdzie rozbił się polski, rządowy samolot. Z towarzyszącym nam ks. Stanisławem Leśnikowskim odmówiliśmy wspólnie modlitwę za poległych w tej katastrofie, poczym delegacja SWAP oddała im hołd i złożyła wieniec pod wysokim krzyżem ustawionym w listopadzie 2010 r. przez Stowarzyszenie Rodzin Katyń 2010. Nie chcieliśmy składać wieńca pod głazem, z którego Rosjanie pewnej nocy zdemontowali polską tablicę o treści: "Pamięci 96 ofiarom katastrofy pod Smoleńskiem, w tym Prezydentowi RP, którzy udawali się by uczcić 70 rocznicę dokonania zbrodni ludobójstwa na polskich jeńcach wojennych. Stowarzyszenie Rodzin Katyń 2010". W jej miejsce zamontowali nową, dwujęzyczną tablicę o zmienionej treści: "Pamięci 96 Polaków na czele z prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej Lechem Kaczyńskim, którzy zginęli w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku"

Chcieliśmy również zobaczyć feralne lotnisko "Siewiernyj", na obrzeżach którego złożono szczątki rozbitego polskiego samolotu. Niestety, od obecnych wszędzie rosyjskich milicjantów słyszeliśmy tylko jedno słowo: "nie lzja". 

W tej sytuacji pojechaliśmy centrum miasta, gdzie odwiedziliśmy polskiego księdza, franciszkanina, który urzędując w małej kaplicy sprawuje opiekę duchową nad katolikami mieszkającymi w Smoleńsku i w całym rejonie. Od kilkunastu lat polscy katolicy w Smoleńsku starają się odzyskać swój neogotycki kościół, który przed kilkudziesięciu laty został im zabrany przez komunistów i zamieniony na siedzibę rejonowego archiwum. Gmach kościoła wymaga remontu, bowiem na dachu i na zwieńczeniach muru rosną …małe brzozy. 

Dla polskiego księdza franciszkanina zrobiliśmy pomiędzy sobą spontaniczną zbiórkę pieniężną. Zwiedziliśmy też pobliski stary cmentarz katolicki, gdzie znajdują się liczne groby Polaków pochowanych tam jeszcze w XIX w.

Pożegnawszy się z księdzem pojechaliśmy do centrum miasta na zamówiony obiad. Przewodniczka pokazała nam też nowoczesny supermarket urządzony na wzór zachodni, gdzie ze względu na wysokie ceny, ruch był niewielki. Natomiast na chodniku przed sklepem kwitł uliczny handel, gdzie biedni emeryci i działkowicze oferowali swój skromny towar: owoce, warzywa, kwiaty i grzyby. 

Następnym punktem programu była tura objazdowa po mieście. Zwiedziliśmy m. in. smoleński kreml i górujący nad miastem sobór prawosławny p/w Zaśnięcia Matki Bożej. Przed wielkim klasycystycznym gmachem uniwersytetu, zaskoczył nas widok ogromnego pomnika Lenina, który stoi sobie jak za dawnych czasów. Natomiast w reprezentacyjnym miejskim parku spotykamy wspaniały odlew posągu jelenia i dwa spiżowe małe lwy. Całość pochodzi z dawnej rezydencji niemieckiego generała Heinza Guderiana i jako zdobycz trafiła po wojnie do Smoleńska. Współczesne próby odzyskania tych dzieł sztuki przez Niemców, zakończyły się niepowodzeniem.

O ile gmachy państwowe prezentują się okazale i są zadbane, to budynki mieszkalne sprawiają opłakane wrażenie, co widać było gołym okiem. Na terenach wiejskich widok był jeszcze smutniejszy.

Po kolacji pojechaliśmy na pięknie utrzymany smoleński dworzec kolejowy. Niestety, polskie dworce, jak i cała kolej, w porównaniu z białoruskimi i rosyjskimi (na podstawie tylko tego, co mogliśmy zobaczyć), wypada znacznie gorzej. Smutne to, ale prawdziwe. 

Tym razem nasz załadunek do pociągu relacji Moskwa - Berlin wypadł znacznie sprawniej niż to było w Warszawie. Tym samym nasz jednodniowy pobyt w Rosji dobiegł końca. 
 

Powrót do Warszawy, sobota 17.IX.2011

Bez przygód przyjechaliśmy w sobotę rano na dworzec Warszawa Wschodnia, skąd  autokarem podstawionym przez Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, przejechaliśmy do Hotelu IBIS przy ul. Muranowskiej. Po zakwaterowaniu mieliśmy mieć czas wolny do godz. 16. Okazało się jednak, że nasi warszawscy przyjaciele zorganizowali nam wyjazd do Sejmu, gdzie mieliśmy okazję spotkać się i podyskutować z Mariuszem Błaszczakiem - szefem klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości. Z Sejmu W spotkaniu tym uczestniczyło tylko pięciu członków SWAP, ponieważ starsi uczestnicy naszej wycieczki (z wyjątkiem kol. Henryka Kaweckiego), postanowili pozostać w hotelu i odpocząć po trudach podróży do Rosji. Z Sejmu przewieziono nas na Stare Miasto pod pomnik katyński, ufundowany przez ś. p. płk. Ryszarda Kuklińskiego. W drodze powrotnej do hotelu zwiedziliśmy przy ul. Długiej katedrę polową Wojska Polskiego oraz znajdujące się w jej podziemiach Muzeum Ordynariatu Polowego. W jednym z pomieszczeń szczególne wrażenie robił widok pamiątek z katastrofy smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 r.: nadpalonej mitry, fragment samolotu TU-154 i teczka z nadpalonymi kartkami zawierającymi niewygłoszone przez ś. p. biskupa polowego  Tadeusza Płoskiego kazanie.

Przed godz. 17 udaliśmy się pod pomnik Poległym i Pomordowanym na Wschodzie, usytuowany tuż obok naszego hotelu, gdzie wzięliśmy udział w patriotycznej uroczystości, upamiętniającej agresję sowiecką na Polskę w dniu 17 września 1939 r. Podniosłą oprawę zapewniła kompania honorowa Wojska Polskiego. Obecne były liczne delegacje władz państwowych i organizacji społecznych, głównie kombatanckich. Były przemówienia, apel poległych i pomordowanych, salwa honorowa oraz składanie wieńców pod pomnikiem.  Wieniec w imieniu SWAP złożyli: Antoni Chrościelewski, Henryk Kawecki, Anthony Domino i Zbigniew Rostkowski. Uroczystość ta, była jakby symboliczną klamrą spinającą nasz wcześniejszy wyjazd do Katynia i Smoleńska.

Wieczór był już tylko do indywidualnej dyspozycji uczestników wycieczki. Niektórzy wykorzystali ten czas na odwiedziny przyjaciół i znajomych mieszkających w Warszawie. 

18 września rano, po śniadaniu, nastąpił wyjazd z hotelu na lotnisko. Transport i tym razem zapewnił nam Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych. Po odprawie i krótkim oczekiwaniu na lotnisku nastąpił odlot do Nowego Jorku. Pełna niezapomnianych wrażeń wycieczka SWAP do Polski dobiegła końca.
 

Teofil Lachowicz 

Inny fotoreportaż z odsłonięcia i poświęcenia pomnika "Patrioty" w Stalowej Woli można znaleźć pod adresem: http://stalowemiasto.pl/artykuly/artykuly.php?mode=pokaz&id=23238
 

KLIKNIJ NA ZDJĘCIE, ABY UZYSKAĆ POWIĘKSZENIE


.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

..

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

Powrót do archiwum wydarzeń

... email:
info@pava-swap.org
Stowarzyszenie Weteranów Armii Polskiej w Ameryce
All Rights Reserved